Po uzyskaniu odpowiedniego nalotu i zdobyciu dodatkowych uprawnień (aby dalej móc się rozwijać) przychodzi czas na zdanie egzaminu z angielskiego. Przez ostatnie dwa lata bardzo stresowałem się na myśl o tym sprawdzianie i mimo roku wytężonej nauki języka angielskiego to cóż - strach nie malał. Sama angielska frazeologia nie robiła dla mnie wrażenia, gdyż przerobiłem kilka książek, a dla celów treningowych wykorzystałem VATSIM. Ze zwykłą rozmową na tematy lotnicze było już trochę gorzej.
Wiele czasu poświęciłem na decyzję, który z dostępnych systemów egzaminowania wybrać. Początkowo postawiłem na ULC, jednakże ilość negatywnych opinii ze strony znajomych oraz innych użytkowników naszego nieba spowodowały, że postanowiłem zainteresować się czeskim systemem egzaminowania.
Spośród wielu miejsc w Polsce, gdzie odbywały się egzaminy wybrałem Ostrów Wielkopolski, w którym to miejscu (niedaleko Aeroklubu Ostrowskiego) organizowany był kurs przygotowawczy oraz sam egzamin.
Kurs trwał prawie 9 godzin i składał się z omówienia podstawowych zwrotów, frazeologii, wspólnych ćwiczeń oraz wyszczególnienia najczęściej popełnianych błędów przez pilotów. Dla tych, którzy pierwszy raz podchodzą do tego typu egzaminów to super sprawa. Mi te kilka godzin pozwoliło stwierdzić, że mój poziom jest o wiele wyższy niż myślałem i jest szansa nawet na level 5 : )
Na drugi dzień od samego rana rozpoczęły się egzaminy prowadzone przez czeską firmę oraz czeskich egzaminatorów. Sam egzamin ma charakter zwykłej, luźnej rozmowy z uśmiechem na twarzy, co jest bardzo ważne, gdyż stres jest o wiele mniejszy i według mnie pozwala to w większym stopniu sprawdzić umiejętność posługiwania się językiem niż toporne testy na komputerze.
Egzamin rozpoczyna się od prostych pytań w stylu: "Co aktualnie robisz w życiu?", "Czy miałeś kiedykolwiek sytuację awaryjną?" czy też "Opisz swój dzień na lotnisku". Po krótkiej rozmowie dostajemy do opisania zdjęcie na którym zazwyczaj jest samolot podczas wykonywania jakieś czynności. Mi się trafiły dwa obrazki: na pierwszym zdjęciu musiałem opisać kokpit cessny 152 podczas zniżania, na drugim zaś był samolot tuż po starcie z lotniska.
Kolejna część egzaminu to słuchanie nagrania. Musiałem zapisać ATIS z Pragi oraz przedstawić zapisane dane.
Kolejnym etapem egzaminu jest odgrywanie rutynowego lotu. Egzaminator pełni rolę ATC, zaś zdający pilota. Otrzymałem mapy lotniska Ławica w Poznaniu oraz trasę do Wrocławia. Po planowanym starcie, podczas początkowego wznoszenia musiałem zgłosić awarię silnika oraz powrót na lotnisko.
Na koniec egzaminu dostałem kilka słów do wyjaśnienia typu: "extended downwind", "expedite". Trudność polega na tym, że ciężko w stresie sensownie prostymi słowami opisać tak oczywiste słowa.
Całość trwa od 20 do 30 minut. Na koniec otrzymujemy ocenę, uzasadnienie oraz certyfikat, który trzeba złożyć w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.
Mimo bardzo dobrej płynności oraz frazeologii nie otrzymałem poziomu 5. Muszę zadowolić się level'em 4. Namęczyłem się trochę w ostatniej części egzaminu i wydaje mi się, że to zaważyło na ocenie końcowej. Jednakże egzaminator stwierdził, że za 4 lata (przy przedłużaniu uprawnienia) mam jak najbardziej szansę na poziom 5, tak więc jestem dobrej myśli : )
Na koniec krótki zapis korespondencji, który ukazuj wagę znajomości frazeologii lotniczej.
HIO Tower: „Do you have ATIS information Hotel?”
Student: „No hotel. Student housing.”